Jeżeli kiedykolwiek wpadniecie na pomysł wybrania się na urlop w połowie listopada, szukacie ciepła a zarazem nie chcecie zmieniać kontynentu (no prawie) to Wyspy Kanaryjskie są doskonałym pomysłem na spędzenie czasu przed Świętami w iście wakacyjny sposób 🙂 Dzięki dobrym wspomnieniom z Fuerteventury (zobacz tutaj) oraz Lanzarote (zobacz tutaj) postanowiliśmy odwiedzić tym roku Teneryfę i Gran Canarię. Korzystając z promocji na bilety zakupiliśmy w październiku bilety na lot czarterowy na Gran Canarię, a stamtąd promem dostaliśmy się na Teneryfę, gdzie spędziliśmy pierwszy tydzień urlopu, natomiast drugi tydzień przypadł na eksplorację Gran Canari. I powiem Wam, że warto było poczekać do listopada, by wygrzać swoje zbolałe, jesienne kości, naładować akumulatorki witaminą D i porządnie odpocząć (może nie fizycznie, bo w nogach mamy kilkadziesiąt km po górach:)). Dzisiaj pierwsze dni na Teneryfie i Gran Canarii.
Gran Canaria – Puerto de Las Nieves – stąd odpływaliśmy na Teneryfę
Las Galletas – Teneryfa
Los Gigantes – Teneryfa
Wyrywa mi się , nam tęskne ach 🙂