Wracam z zakupów. Zosia w tym czasie została z Tatą.
Pytam się jej: Zosiu tata dał Ci coś do jedzenia ? – Takkk. A co jadłaś? – Amm Amm!
I wszystko jasne.
A dzisiaj był pierwszy w życiu Bal Przebierańców. Miało być zupełnie inne przebranie, ale przy wczorajszej próbie generalnej usłyszałam tylko stanowcze ‚Niee-e’ z wyraźnym zaznaczeniem na końcówkę -e, a gdy Zosia znalazła tiulową spódniczkę to już w ogóle był hit i koniec – jak założyła wczoraj tak nosi ją do dzisiaj i nie chce zdjąć.. A co Matka musiała zrobić wczoraj żeby wyczarować jako taki strój na bal? Matka musiała jechać po koronę 🙂
I zaczęło się. Mamy róże, tiule i korony. Czekamy na pony, barbie i frozen 🙂