Październikowa, wprawdzie słoneczna, ale też bardzo wietrzna i mroźna środa. To był ostatni dzwonek w tym roku, żeby nawdychać się porządnie jodu nad morzem. A gdzie najlepiej się to robi? Tak, macie rację. Hel w październiku wymiata. Już bez turystów, i bardziej przypominający rybacką wioskę niż kurort. To był jeden dzień poza gwarnym Trójmiastem, a jakże odpoczęliśmy 🙂
Pięknie :). W chłodne dni nie byliśmy, ale uwielbiam okoliczne nadmorskie kurorty poza sezonem w czerwcu.
Musicie zatem nadrobić zaległości i koniecznie odwiedzić np. Hel w zimie 🙂