Wybór środka lokomocji
Wybór jest zawsze prosty – bo zawsze jest to samolot 🙂 chociaż ostatnio był i samolot, i prom, ale o tym później. Jak już znajdę tę ‚wymarzoną’ miejscówkę by zabrać tam swoją rodzinkę, szukam jak najtańszej opcji dostania się tam. A czemu jak najtańszej ? Zdecydowanie pieniążki z budżetu wakacyjnego wolę przeznaczyć na coś przyjemniejszego niż np. podróż Lufthansą. Bo co mi z tych 10 cm więcej na nogi jak podróż trwa np. tylko 3 h ? A za różnicę w cenie biletów wolę zjeść np. super kolację w fajnej restauracji w Lizbonie. Więc jak już znajdę samolot i najdogodniejszą datę wylotu i przylotu szukam przyzwoitej opcji wynajęcia samochodu. Tacy z nas ‚wygodnicy’. Wiele osób boi się tego typu rozwiązania, bo myśli że to jest jakiś kolosalny wydatek. Właśnie tu się mylicie. Za przykład podam Wam np. nasze ostatnie wynajęcie samochodu na wczasach we Włoszech. Nasz samolot z Gdańska do Pizy lądował we Włoszech późno, bo po północy. Nasz apartament był jakieś 40 min drogi od lotniska. Więc wyobraźcie sobie – lądujecie w środku nocy, z 8 miesięcznym dzieckiem, z bagażami (w końcu to wakacje dwutygodniowe, Zośka uczulona na wszystko, więc dochodzi konieczność wzięcia 4 puszek jej specjalnego mleka, wózek, masa ubranek, jej zabawki, nasza jedna walizka. Uzbierał się z tego cały wózek bagażów, normalnie jak to moja mama mówi Homolki [rodzina z czeskiego serialu]), zero autobusów o tej porze, taksówki na prawie całym świecie ostro kasują, i co robisz? Więc powiem Wam ile wyszło nas wynajęcie samochodu na te dwa tygodnie – 1700 zł. To naprawdę spoko, zważywszy na fakt jaka to wygoda i oszczędność czasu. No i takie wynajęcie samochodu daje możliwość zwiedzania, jeżdżenia w różne miejsca jadąc z rodziną na wakacje. Bo soryy, ale ja sobie nie wyobrażam zwiedzania z Zośką autobusem…. Poza tym gdyby się głębiej zastanowić i rozpisać wszystkie możliwe wydatki na transport (w przypadku gdybyśmy nie mieli wynajętego samochodu) kasowo wyszłoby podobnie.A mając do dyspozycji czterodrzwiowego ekonomicznego punciaka z 2014 mogliśmy sobie pozwolić na zwiedzenie chociaż części Toskanii, zwiedzenie górskiej prowincji Lucca, zahaczyliśmy również o Ligurię i wybrzeże Cinque Terre, a drugą część naszego urlopu wykorzystaliśmy na wygrzanie się na pięknych plażach Elby. I to wszystko dzięki tej punciakowej pierdziawce, którą przejechaliśmy w dwa tygodnie ponad 1000 km 🙂 Bo jak byśmy dostali się w połowie urlopu ze wszystkimi tobołkami z okolic Pizy na prom odpływający około 150 km od naszej miejscowości? I tu się pojawia kolejny środek transportu. Prom również zarezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem i dla nas trójki + samochodu kosztował 110 euro w dwie strony. Cena nie zwalała nas z nóg, a możliwość odpoczęcia na wyspie Napoleona zwyciężyła. I powiem szczerze – było warto.
Dzisiaj parę zdjęć z Prowincji Lucca…
…oraz Elby….