Miejscowość, w której wynajęliśmy mieszkanie znajduje się tuż u podnóża Etny, a z tarasu rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na królową Sycylii – Etnę. Każdego dnia z jej krateru wydobywa się dym, dochodzą nas również często jej pomruki, niczym grzmoty w czasie burzy. Nie mogliśmy się oprzeć, by nie objechać jej dookoła, by zobaczyć jak zmienia się krajobraz, ale także życie stałych mieszkańców tych terenów. Mijaliśmy sady oliwek, brzoskwini, czereśni, opuncji i pistacji (z sadów Bronte pochodzi 95% pistacji włoskich), pastwiska z kozami, lasy, a nawet śnieg po drodze, w końcu na wschodnich zboczach podziwiając ogrom winnic skierowanych w stronę wybrzeża. Co nas zadziwiło to dzikie konie, które widać na jednym ze zdjęć w dorzeczu rzeki Simeto. Jak zaczynaliśmy naszą podróż temperatura wynosiła 35 stopni, w miarę pokonywania wysokości spadała, by osiągnąć około 10 stopni na Rifugio Sapienze.
Pierwszym przystankiem było Adrano, gdzie odwiedziliśmy piękny park z obowiązkowym plcem zabaw oraz zjedliśmy najlepsze lody pistacjowe i czekoladowe w życiu, popijając pyszną włoską espresso.
Dla Zosi najlepszym przystankiem był ten wysoko, gdzie pasły się kozy i krajobraz był już typowo górski.
Rifugio Sapienze 1910 m n.p.m. Dalej się już samochodem wjechać nie da. Ciekawostką jest fakt, że znajdziemy tam sklepy z pamiątkami, restauracje a nawet hotel.